2023-05-10
Są takie miasta i miejsca, w których fotografie tworzą się same. W każdym z takich miejsc panuje inny klimat na…sprzęt. Przynajmniej dla mnie. Zawsze dobieram body czy szkła do nastroju i miejsca. Czasem przyjemniej chodzi się z Fuji X100, czasem jest to Sony A7. Innym razem zabieram do torby Xpro3, a jeszcze innym…ale mniejsza o korpus, choć nie jest to wybór zupełnie nieistotny. Natomiast podobnie jest z obiektywami, bo raz chce się iść w full manual, a innym razem całkiem powierzam ostrość systemom jej automatycznej mości.
Paryż. Jedno z moich ulubionych miast. O dziwo odkryte relatywnie późno, choć obecne od dłuższego czasu na mapie wielu podróży. Nigdy nie było czasu. A może okazji? Do tego lekko odpychało mnie wyidealizowane i trochę przesłodzone kreowanie tego miejsca z wieczną adnotacją kiedyśpojechania. W zasadzie, to głównie ciekawiła mnie ta stalowa konstrukcja stojąca w sercu miasta. Niby typowo w kontekście ciekawości, ale nietypowo w kontekście konstrukcji. W zasadzie nie wiadomo czy to w końcu nie zardzewieje czy zawali i tyle będzie z paryskiego cudu świata. Czasem nie warto odkładać na przyszłość. Na szczęście w końcu udało nam się spotkać. Przełomem była decyzja o wizycie na Paris Photo, który też tlił się w planach od dłuższego czasu. I co? Jedyne, co mogę dodać to — dlaczego tak późno?!
Wspaniałe miejsce! Choć jednocześnie w pełni rozumiem skąd wziął się syndrom paryski dotykający turystów, którzy zapewne oczekują czegoś trochę innego.
Nie jest idealnie. Nie jest cukierkowo. Bywa, oczywiście, ale na szczęście bardzo szybko można zrobić unik i wylądować w miejscu zupełnie odartym z turystycznego zgiełku.
Co by nie mówić, miejsce to bardzo zróżnicowane. Od Le Marais i Saint Germain po Montmartre. A nawet dalej. Warto jednak nadmienić, że dzielnice opisywane jako mało przyjazne wydają się w pełni takie być. Kilka kroków wokół Gare du Nord, czy Port de Clignancourt pokazało zupełnie inną twarz Paryża. Twarz z grymasem, który nie zapraszał wieczorową porą na lampkę wina. Zdecydowanie nie.
Pobudka, śniadanie i kierunek SoPi, czyli South Pigalle…ale, no właśnie — coś trzeba powiesić na ramieniu, a wybór jak zwykle nie jest taki prosty. Dwa wdechy, rekonesans okolicy przez okno, kilka myśli podczas śniadania z doskonałą bagietką (tak, niby klisza, ale jakże oni potrafią wypiekać rzeczy!) i decyzja podjęta. Biorę XPro3 i 7Artisans 28/1.4. Świetny zestaw na miasto jeśli mamy ochote pofotografować manualnie. Ogniskowa, a raczej kąt widzenia na matrycy APS-C daje wspaniałe ni to 35 ni to 50mm. A zatem to, co akurat na ten moment wtedy wydaje mi się idealne na potrzeby ulicy. Tym bardziej tej paryskiej — tłocznej, nieszerokiej, igrającem ze światłem wkradającym się między budynkami i podkreślającym wszelkie faktury.
Dlaczego tak, a nie inaczej? Kończąc śniadanie mam przeświadczenie, że ten set idealnie pasuje do klimatu tego miasta. Biegnącego, ale jednak przyjemnie spokojnego, gdzie zawsze jest chwila by wejść do piekarni, udać się na lunch i wypić wino do obiadu. XPro3 lubię za jego dalmierzowość i śmiesznie odchylany ekran, który doskonale pomaga przy fotografowaniu z niższej perspektywy. A dlaczego 7Artisans 28/1.4? Jest niewielki mimo swojej jasności, daje okolicę kąta widzenia 40mm (na cropowej matrycy) i ma bardzo ciekawy obrazek. Otwarty jest wystarczająco ostry, by nie trzeba było rezygnować z fotografowania wide open i korzystania z dobrodziejstw światłosiły, a przymknięty oferuje odpowiednio głęboką głębię skalpującej fotony ostrości, by spokojnie rysować najdrobniejsze detale na hiperfokalnej. Czego chcieć więcej na miasto?
Światła i sytuacji! Na szczęście te wydostają się z każdego miejsca, a Paryż nawet po zmroku nie zamienia się w ciemną przestrzeń. Można tam chodzić i łowić chwile. Od poranej kawy z pysznie chrupkim kruasą, przez wszelkie wydarzenia dnia, aż po wieczorny gwar pękających w szwach restauracji. Nie trzeba się spieszyć, miasto poczeka. Choć sytuacje, zgodnie z wszelkimi prawami streetowego fotografera — uciekają szybko, zaskakując równie natychmiast z innej strony.
Popatrz. Wyczuj chwilę. Przyłóż aparat do oka. Ustaw ostrość świetnie pracującym pierścieniem o relatywnie duzym skoku. Jeszcze tylko przysłona i strzał. Siadło! Można iść dalej zerkając na okładki czasopism w budkach przy Sekwanie.
To teraz gdzie? Skręcamy w stronę Notre Dame czy Saint-Germain?
Monika
Kocham Paryż. Jak zatęsknię to popatrzę na Twoje zdjęcia i zatęsknię bardziej!
zostaw ślad po sobie!
Przeczytaj pozostałe:
Podróże z HTC
streets of napoli
fuerteventura na szosowo
Puchar Polski XCO - Warszawa, Kazura
ślub telefonem huawei P20Pro
Inowłódz z HTC M10