kim jest fotograf

felieton opublikowany 2018-09-04

Dyskurs doprowadził do zajebistego wniosku - zamiast podnieść ceny lepiej zamknąć firmę. Dlaczego? Bo są fotografowie, którzy robią "świetne rzeczy" i to taniej niż powiedzmy 4-5k. Dlaczego "biedniejsi" nie mogą sobie pozwolić na takich fotografów? Może z podobnego powodu, dla którego nie mogą (lub nie chcą) sobie pozwolić na whisky za 1500zł. Poza tym śmiem twierdzić, że definicja "świetnych rzeczy" może się nam rozmijać. Tak z doświadczenia mówię patrząc na to co często fotograf uważa za świetne w kontekście do tego co można znaleźć oraz ile to wówczas kosztuje. Niestety nasza edukacja w tym zakresie jest nikła. Łatwo zostać zaskoczonym mniejszym lub większym efekciarstwem. Tymczasem "inne" nie zawsze znaczy "świetne". Mówi się, że są miejsca na mapie gdzie nie ma takiego klienta - chcącego zapłacić więcej. Ile to już razy słyszałem taką historię kontrując ją zaraz potem zdaniem "jak to nie ma, byłem niedawno i nie dość, że zapłacili więcej to jeszcze dopłacili dojazd i nocleg". Śmiem twierdzić, że to nie w klientach jest problem w w/w zakresie. Branża jest to dziwna. Wydaje mi się również, że unikatowa w skali rynku. Dlaczego? Dlatego, że fotografowanie jest fajne. Jest czynnością, którą statystyczny człowiek wykonuje np. na wakacjach. Jest bardziej interesujące od siedzenia w biurze. Dochodzi do tego faktor łechtania własnego ego - robię coś, co ludziom się podoba. W dodatku coś, co z założenia jednak jest traktowane jak dobro eksluzywne. Oczywiście nie chodzi o całość fotografii, jej część. W tym miejscu często wchodzi syndrom autozajebistości - jeśli ludziom się podoba to znaczy, że jestem dobry. Mówiąc dosadnie - ch**a tam znaczy  O edukacji i zaskoczeniach wspomniałem wyżej. Finalnie dochodzimy do dysonansu samouwielbienia, niedoceniania produktu (często słusznie) i związanego z tym operowania w pewnej klatce cenowej bez wyjścia. Bez wyjścia dlatego, że sama zmiana cen niewiele wnosi, a nie ukrywajmy - nie każdy jest w stanie przeskoczyć pewien sufit. Dlaczego? Dlatego, że tu naprawdę potrzeba kreatywności i podejścia, a nie jest kreatywnością trzepanie podobnych do całego rynku kadrów kolorowanych presetami używanymi przez wszystkich. To wtórność, kopiowanie i spełnienie bazujące na wykonaniu czegoś co sami postrzegamy jako "świetne". Jeśli właśnie skopiowaliśmy świetne to niechybnie znaczy, że jesteśmy świetni. Promocja powiesz. Pewnie, że jest to kluczowy aspekt. Jednak by się skutecznie promować w pewnych kręgach to trzeba wierzyć w wartości. Być ich reprezentantem, wiedzieć na czym się opierają i jakie artefakty sprawiają, że klient traktuje nas jako swojego. Można też być bezrefleksyjnym ignorantem i promować się w innych kręgach. Kolejny dysonans. Przecież uważamy się za zajebistego, ale trafiamy w inny segment. Ech Ci klienci. Źli oni są! Wychodzi na to, że to jednak nie jest takie proste...a większość myśli, że jest i stąd też mamy rzeszę fotograficznych filantropów chcących być jak Ci wyżej. Nie każdy może być wyżej. Nie każdy musi być fotografem, zarabiać miliony i podróżować własnym odrzutowcem. A już na pewno nie dlatego, że chce.