felieton opublikowany 2016-06-18
Od kiedy lustrzanki cyfrowe stały się bardziej dostępne, użytkownicy zaczęli zauważać mankamenty systemu ustawiania ostrości oraz współpracy na linii korpus – obiektyw. Nie znaczy to wcale, że wcześniej te problemy nie istniały. Z racji technologii, dłuższego czasu mijającego pomiędzy wykonaniem a analizą gotowej fotografii czy też mniejszej świadomości fotografów – nie było łatwo o ich sprawdzenie. Front focus, back focus – te słowa pojawiają się wszędzie tam, gdzie użytkownicy cyfrowych aparatów. Co oznaczają? Pomyłkę układu automatycznego ustawienia ostrości – ostry jest punkt znajdujący się kilka centymetrów dalej (back) lub bliżej (front) od wybranego przez nas. W efekcie może to dać ostry nos lub spięte włosy... zamiast zamierzonych oczu. Oczywiście, na te kilkucentymetrowe różnice mogą mieć wpływ inne czynniki, jak na przykład niestabilność aparatu lub modela. Jeśli jednak, fotografując ze statywu, zauważamy powtarzalne błędy – spróbujmy pozbyć się tego problemu. Przez długi czas cyfrowe lustrzanki nie oferowały możliwości indywidualnej korekty autofocusa, a zestawy trzeba było wysyłać do serwisu celem kalibracji. Obecnie większość modeli pozwala użytkownikowi wprowadzić niezbędne poprawki dla każdego z posiadanych obiektywów. Możliwość tę wykorzystała fi rma Datacolor, wprowadzając na rynek SpyderLensCal. Znana dotychczas głównie z urządzeń do kalibracji monitorów fi rma postanowiła wypuścić na rynek kolejne udogodnienie dla fotografów. Zajmijmy się jednak samym procesem kalibracji systemu AF. Na początek, krótki opis wspomnianego LensCala. Wykonany z tworzywa, estetyczny gadżet pozwala na przykręcenie do jego podstawy płytki statywowej. Rozkładane płaszczyzny to prostopadła do podstawy ścianka z wzorem, na którym ustawiamy ostrość, oraz pochylona pod kątem 45° linijka. Kalibrację rozpoczynamy od ustawienia aparatu oraz LensCala równolegle, w jednej osi. Jak daleko? Są różne szkoły. Może to być dziesięciokrotność ogniskowej, jednak polecam ustawienie eksperymentalne – dwukrotna minimalnej odległości ostrzenia obiektywu powinna być w sam raz. Pozwoli nam to na przeprowadzenie operacji w obrębie jednego pomieszczenia, a duży zakres odległości zapewni nieograniczoną pracę obiektywu. Druga kwestia to oświetlenie. Nie wszyscy wiedzą, że temperatura barwowa wpływa na pracę układu AF. Daleki jestem od laboratoryjnych pomiarów, jednak zauważalnie inaczej ogniskowany jest obiektyw przy skrajnie ciepłej i zimnej temperaturze światła. Można to zauważyć, wykonując duże ilości zdjęć w takich granicznych warunkach. Powinny być one równocześnie na tyle mało dynamiczne, by fotograf mógł wyłapać wszelkie różnice w ostrzeniu. Najlepiej byłoby zatem kalibrować przy oświetleniu dziennym około 5500 K. Raz, że najczęściej przy tej temperaturze wykonujemy zdjęcia, dwa – w ten sposób uśrednimy ewentualne odchylenia układu, ustawiając jego czułość na optymalnym poziomie. Wszystko przygotowane, oświetlone... no to do roboty. Pierwszą czynnością po skierowaniu w odpowiednie miejsce centralnego punktu AF powinno być rozostrzenie obiektywu. Najlepiej przejść na skraj skali przy nieskończoności. Kolejny krok to standardowe czynności, które wykonujemy podczas fotografowania. Wyostrzamy na odpowiednim punkcie LensCala, wykonujemy zdjęcie i sprawdzamy, czy płaszczyzna ostrości jest w miejscu, w którym być powinna. Pomocna będzie linijka umieszczona z prawej strony tablicy. Jeśli okaże się, że ostrość jest w innym niż zamierzaliśmy punkcie, wchodzimy w menu aparatu, odnajdujemy funkcję korekcji układu AF i w zależności od tego, czy zauważyliśmy front czy back focus, przestawiamy odpowiednio skalę. Po tej operacji pozostaje nam powtórzyć pomiar, pamiętając o rozostrzeniu obiektywu dla uzyskania najlepszych wyników.